poniedziałek, 31 grudnia 2012

31.12.2012

Niestety małemu wcale nie przeszło i wcale noc nie była spokojna... Generalnie cały weekend łącznie z dzisiejszą nocą nie przespane. W sobotę Piotruś wstał z temperaturą 39 stopni, gorący jak piecyk z wypiekami na policzkach... Całe przedpołudnie biedaczek leżał dopóki gorączka trochę nie spadła. Próbowałam mu robić zimne okłady ale niestety co chwilę je zrzucał więc odpuściłam. To chyba faktycznie była jakaś trzydniówka bo w niedzielę było już lepiej, no chyba że rozwój jakiegoś choróbska powstrzymały dawki Ibum i witaminy C. Całe szczęście już wszystko przeszło. Tylko jeszcze te nieprzespane noce... R. twierdzi, że to pewnie przez pełnię księżyca... Być może. Faktycznie w nocy księżyc nieźle świecił. Mam nadzieję, że szybko wrócimy do normalności.

Przed nami koniec roku. Nie mogę powiedzieć ani że ten rok był wyjątkowo udany, ani nie udany. Były chwile dobre i złe. Pierwsze zupki i przecierane owocki dla Piotrusia, pierwsze cudowne wakacje w trójkę, pierwsze kroki małego i wiele innych cudownych chwil. Były też chwile trudne i ciężkie jak wizyty u lekarzy, a raczej strach przed nimi, co powie lekarz, czy czasem nie jest coś nie tak. Chwilowy kryzys w małżeństwie - chwile baaaardzo ciężkie. Na szczęście szybko o nim zapomnieliśmy. Mam nadzieję, że nadchodzący Nowy Rok będzie lepszy, szczęśliwszy, Nasz.




Korzystając z okazji chciałam wszystkim złożyć najserdeczniejsze życzenia na ten nadchodzący 2013 rok. 
Oby był przepełniony pięknymi chwilami. 
Oby otaczali Was tylko ludzie życzliwi. 
Oby każdy dzień Nowego Roku przynosił radość i miłość. 
Aby spełniły się wszystkie marzenia i postanowienia jakich w tym roku nie udało się osiągnąć. 
Oczywiście udanego sylwestra niezależnie jak będzie spędzony. 
I na koniec po prostu dużo, dużo szczęścia!

Do siego roku!!




sobota, 29 grudnia 2012

Święta, Święta i po Świętach...

Tak długo się na nie czekało, tyle się przygotowywało, a tu szast-prast i już po Świętach...

U nas czas mile spędzony mimo braku śniegu i ciągle bolących żeber (ponoć to od długotrwałego kaszlu), oczywiście w rodzinnym gronie. Brzuchy pełne, pod choinką wiele prezentów, dużo radości i zaległych spotkań z rodzinką. Ogólnie jak to zwykle w Święta.
To już drugie Święta w życiu Piotrusia. Rok temu miał zaledwie 3 miesiące i tylko leżał i obserwował słodko co jakiś czas podsypiając. W tym roku wszędzie go było pełno. Rozumie już przecież więcej, wszystko go interesuje. Tyle ciekawych kolorowych światełek i błyskotek na choince. Zdążył już nawet rozbić 2 bombki. Spróbował po troszku potraw wigilijnych i innych świątecznych przysmaków. Coraz więcej też kojarzy i bardziej świadomie mówi zapamiętane słówka. 





A po Świętach nie miła niespodzianka... Niestety o ile ja już się podleczyłam i można powiedzieć, że wyszłam na prostą to dziś po powrocie z pracy okazało się, że Piotruś ma gorączkę... 38,2... Ponieważ był piątek postanowiliśmy jeszcze przed 18:00 wybrać się do przychodni. Bałam się, żeby przez weekend mu się nie pogorszyło i nie przechodził tego co ja. Pani doktor po osłuchaniu i wyoglądaniu stwierdziła, że nie ma jednoznacznej przyczyny gorączki. Być może to taka trzydniówka lub wychodzące ząbki. Zaleciła przez 3 dni podawać Ibum i witaminę C trzy razy dziennie i obserwować. Jeśli nic się nie poprawi lub (oby nie) pogorszy w poniedziałek do kontroli. Strasznie było mi go szkoda, tak się pokładał i tulił... Po Ibumie troszkę odżył. Mam nadzieję, że noc będzie spokojna a do poniedziałku wszystko mu przejdzie.

W poniedziałek przecież sylwester. Bez szaleństw. W domu z bąblem i znajomymi. Szampan już czeka w lodówce. Ciekawe jak maluch zareaguje na fajerwerki o północy. Rok temu był bardzo przestraszony, mocno się wtulał i kurczowo ściskał moją rękę. Mam nadzieję, że w tym roku będzie lepiej o ile nie prześpi całego tego huku i kolorowego błysku.






środa, 19 grudnia 2012

Choroba nie wybiera...


Troszkę mnie tu nie było, niestety choroba rozłożyła mnie na maxa.

Cały poprzedni tydzień nie byłam w stanie podnieść się z łóżka... W poprzednią niedzielę już tak źle się czułam, w poniedziałek nie dałam rady iść do pracy poszłam za to do lekarza. Fakt już od ok trzech tygodni trochę kaszlałam ale próbowałam się leczyć sama niestety doszedł do tego potworny ból gardła.
Lekarz stwierdził anginę i przepisał antybiotyki. Niestety z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Wymioty, nudności, zawroty głowy, duszności i potworny ból w klatce piersiowej. Nie pamiętam żebym kiedykolwiek wcześniej tak źle się czuła...

We wtorek wieczorem czułam się tak źle, że postanowiliśmy wezwać pogotowie. Ja nie byłam w stanie sama jechać na dyżur (co zasugerowała nam Pani przez telefon) a nie mielibyśmy też z kim zostawić Piotrusia. Przyjechali naprawdę szybko, dostałam dodatkowe leki i skierowanie do szpitala jeśli nadal będę się tak źle czuła. Troszkę mi pomogło ale dalej czułam się okropnie. Ciężko było mi nawet dojść do łazienki.

Męczyłam się tak do piątku po czym postanowiłam jeszcze raz iść do lekarza. Tym razem do innego.
Jak się okazało tamten przepisał mi za silną dawkę leku i dlatego tak się czułam. Całe szczęście, że trafiłam wreszcie na kompetentną a przy tym bardzo miłą Panią doktor.
Po odstawieniu tego leku od razu poczułam się lepiej, chociaż dopiero teraz dochodzę do siebie i wracam do pełni sił.

Po raz kolejny przekonuję się, że lepiej do końca nie ufać lekarzom i najlepiej wcale nie chorować, tylko jak to zrobić?



poniedziałek, 12 listopada 2012

Konkurs Bebiko


Ostatnio brałam udział w konkursie Bebiko, w którym należało opisać najbardziej wzruszający moment macierzyństwa. 
http://www.bebiklub.pl/home/konkursy/moje-wyjatkowe-chwile-macierzynstwa/konkurs/
Ponieważ na tym etapie liczą się głosy internautów zwracam się z ogromną prośbą do wszystkich którzy mają wolne 2 minutki aby kliknęły na poniższy link i zagłosowali :)



Można oddać 3 głosy dziennie. Będę bardzo, bardzo wdzięczna za każdy głos :)




piątek, 9 listopada 2012

Candy u Hafiji :)





Zapraszam na Candy u Hafiji gdzie można wygrać odświętny wygląd bloga i wersję szablonu na codzień... Pięknie było by otrzymać nowy, bardziej przyjazny wygląd :) 







piątek, 2 listopada 2012

Candy torebeczka :))))



Przeglądając blogi innych natknęłam się na piękną torebeczkę którą można wygrać w Candy u Fiżki... Zapraszam wszystkich :)))))))



poniedziałek, 29 października 2012

Zmiana czasu

Tak się zastanawiam po co to komu, ta cała zmiana czasu?! Jak dla mnie nic dzięki temu nie zyskujemy... Przez to przestawianie zegarków tylko Piotrek się nam rozstroił i nie dość że w ciągu dnia spał może w sumie z godzinę to jeszcze nie chciał jeść. Wieczorem mimo prób i wysiłków nie udało nam się opanować jego senności... Popołudniem wybraliśmy się na zakupy... Niestety w drodze powrotnej chłopak zasnął... Jak dotarliśmy do domu próbowałam go przebudzić żeby chociaż zjadł kolację (!) niestety bezskutecznie... Owszem otworzył na chwilkę oczy, wdrapał się na mnie i odpłynął w głębokim śnie.


Mniej więcej od północy wiercił się i kręcił (pewnie był głodny) ale oczu nie otworzył... Już nawet zrobiłam mu butelkę mleka z kaszką (a nóż wypije), coś tam pociągnął, może połowę porcji po czym chyba się zorientował, że to jednak mleko i nie miał zamiaru zjeść więcej. Wreszcie zmęczona wstawaniem do niego co 30 min, wzięłam małego do łóżka i jakoś przebiedowaliśmy do rana... Dzisiaj wytrzymał trochę dłużej bo położył się dopiero koło 21:00 mam nadzieję więc, że w nocy już będzie lepiej i da mamie zregenerować siły przed kolejnym dniem.


niedziela, 28 października 2012

białe zaskoczenie...

Piotruś śpi... jest więc wolna chwilka na czas dla siebie... Szybkie spradzenie nowości w sieci, złapanie oddechu i do dalszej pracy... Szybkie porządki w pokoju po porannej zabawie małego huraganu (bo tak wygląda nasz pokój - jakby przeszło przez niego tornado ;)).

Od dwóch nocy Piotruś śpi sam w łóżeczku :D oczywiście nie licząc kilkukrotnych pomrukiwań i pokaszliwań... Ja troszkę odespałam ostatnie nocne wojaże (ale tylko troszkę).
Wczoraj w czasie popołudniowej drzemki mibia, udało mi się doczyścić blat w kuchni, co nie jest łatwe bo jest on zbudowany z malutkich kafelek, które na dodatek nie są gładkie... Z doczyszczeniem podejrzewam, że nawet Perfekcyjna Pani Domu mogłaby mnieć kłopot ;) ale po dwóch godzinach męczarni dałam radę. Już nawet zapomniałam, że mają one taki ładny kremowy kolor ;))))

Gdy rano wstałam, za oknem było biało... Jakoś tak dziwnie... Owszem już od dwóch dni lekko pruszyło ale nie na tyle żeby śnieg się utrzymał... Nie ruszamy się z domu bo oczywiście nie mamy jeszcze zmnienonych opn na zimowe :/ bardzo spodobał mi się dzisiaj pewien obrazek wyszukany w necie


Chyba pora na zimowe zakupy... Nasz bąbelek rośnie jak na drożdżach, jak ostatnio byliśmy u lekarza to waga pokazała już 11 300 (!). Pora kupić jakąś zimową kurteczkę i kozaczki bo tylko tego nie ma w naszej szafie...
Ok. pora zabierać się za jakiś obiadek... Lecę więc a wszystkim życzę udanego, leniwego niedzielnego popołudnia :))))))


piątek, 26 października 2012

Sleepiness...

Tak jak pisałam wcześniej popołudnie spędziliśmy u Pani doktor, która stwierdziła, że kaszel najprawdopodobniej jest przyczyną spływającego do gardła katarku... Przepisała dwa syropki i kazała obserwować. Miała również zastrzeżenia i obawy co do ukąszeń... Podobno bardzo częste ostatnio jest występowanie tzw. "wysypki bostońskiej" (lub "gorączki bostońskiej") i nasze ślady po komarze podobno bardzo przypominają właśnie wysypkę jaka przy niej wychodzi :(. Pani doktor kazała maluszka obserwować czy ewentualnie chrostki nie rozprzestrzeniają się. Jeśli skończy się na tych, które są tzn. że faktycznie było to od komara jeśli natomiast nie, trzeba będzie zgłosić się po antybiotyk :(

Mamy nadzieję, że nic więcej się nie rozwinie. A dzisiaj postanowiłam odłożyć wszystkie wieczorne czynności jak sprzątanie, pranie, prasowanie, itd. do jutra i położyć się "wcześniej" żeby troszkę odespać wczorajszą noc. Z kina wróciliśmy koło 3:30 a mniej więcej ok. 6:30 trzeba było już wstać do pracy. Było dość ciężko utrzymać kontrolę nad zamykającymi się oczami. Na szczęscie w ciągu dnia jakoś dałam radę, bo teraz jest coraz gorzej. Mam tylko nadzieję, że Piotruś da pospać chociaż dzisiaj....

D O B R A N O C . . .

kinomania

Idąc za ciosem i korzystając z ostatnich bezdzietnych wieczorów, postanowiliśmy dalej uzupełniać kinowe braki. I tak w środę byliśmy na filmie "Uprowadzona 2" a w czwartek, a właściwie w piątek bo o godz. 0:07 na "Skyfall". Pierwszy, całkiem przystępny, choć jeśli ktoś widział pierwszą część (tak jak w naszym przypadku) to druga jest bardzo przewidywalna. Mimo wszystko ogląda się go dobrze i może być dobrym sposobem na wieczorne odstresowanie się.

Natomiast jeśli chodzi o najnowszą część filmu z Bondem "Skyfall" byłam bardzo ale to bardzo pozytywnie zaskoczona. W odróżnieniu od starszych części nie był on naszpikowany gadżetami, bez wybuchających długopisów czy zabójczych zegarków a sam James Bond trochę jakby już zmęczony. W przeciwieństwie do "Uprowadzonej" ten zupełnie nie przewidywalny, trzyma w napięciu i mimo późnej pory nie pozwalał ani na chwilę zmrużyć oka. Polecam z czystym sumieniem! Film rewelacja. Gdzieś słyszałam opinię, że jest to najlepszy film o Bondzie w historii i chyba coś w tym jest, naprawdę wychodząc z kina byłam pod wrażeniem.
Najśmieszniejsze było to, że początkowe sceny rozgrywają się w Istambule w tym samym miejscu, w którym rozgrywała się akcja "Uprowadzonej 2" ;)


A tak z innej beczki, przed seansem byliśmy odwiedzić naszego małego bąbelka u babci... Jakie to wzruszające i urocze jak dzieciątko wita Cię uśmiechniętą od ucha do ucha buzią i wyciągniętymi rączkami :))))))))))) a jak tylko wzięłam go na ręce zrobił babci "papa" i patrząc na mnie zrobił "brum, brum" jak by chciał wracać już do domku. Niestety musiał zostać tam jeszcze jeden dzień. Mimo, że to złośnik jakich mało i czasem mam ochotę wysadzić go za okno to jeden słodki uśmiech sprawia, że złość mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Bo jak tu się gniewać na takie małe cudeńko...
Niestety ciągle okropnie brzydko go kaszle i co jakiś czas musimy wycierać nosek dlatego piątkowe popołudnie spędzamy u Pani doktor, zobaczymy co powie. A jakby tego było mało pogryzł biedaka komar... Ale tak strasznie, że na samej główce ma chyba z 6 ukąszeń :( całe lato nie mieliśmy problemów z komarami to teraz na jesień się jakiś przyplątał :@





środa, 24 października 2012

środowo...

Chyba dopada mnie jakaś jesienna melancholia bo jakoś brak weny na pisanie i ochoty na cokolwiek.... Za oknem szaro-buro, zimno i ogólnie bleee... A generalnie przy środzie - połowie tygodnia powinno być przecież już coraz lepiej. Zaczyna się wstawanie w mroku co jeszcze bardziej pogłębia mój stan senności o poranku. W tym tygodniu znów nie mamy małego misia, którego musieliśmy zostawić na tydzień u babci. W poniedziałek miało być kolejne szczepienie niestety bąbel ma taki katar, że nie miało to najmniejszego sensu i może lepiej bo nie było naszej lekarki tylko taka, na której widok Piter wpada w istną histerię (tak na marginesie to chyba sama bym się nie dała jej tknąć a co dopiero dzieciątko :/ )...


Ostatnio korzystając z wolnego popołudnia wybraliśmy się z R. do kina na film "Jesteś Bogiem".

środa, 3 października 2012

Happy Birthday My Little Boy !!

Roczek, roczek i  po roczku... :)  Impreza udana w 100% Goście dopisali, wyglądali na zadowolonych a dla mnie była okazja do małej zmiany wyglądu i zakupu upragnionych czerwonych szpilek :) nawet pogoda dopisała, nie było ani gorąco ani zimno.. w sam raz na moją nieco "letnią" kreację a i Piotrusia nie trzeba było niepotrzebnie drażnić kurtką i czapką - w końcu to było jego święto :)
Ponieważ maluch nie miał "typowych" chrzcin postanowiliśmy zamówić też mszę w kościele, w którym Piotruś zachowywał się całkiem grzecznie jak na swoje możliwości ;) chyba nawet był lekko przestraszony głośnego śpiewu Pani organistki. Najbardziej podobały mu się zapalone świece i kropienie wodą przez księdza. Szybkie pół godzinki, pamiątkowe zdjęcie i mogliśmy ruszać na salę.

czwartek, 20 września 2012

Emotki


Dziś podobno mija 30 lat od pierwszego użycia emotikony. Takie małe znaczki a tak wiele można przez nie powiedzieć. Ja np. nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez nich. Czasem zamiast się rozpisywać można po prostu wstawić "buźkę" i wszystko jest już jasne i zrozumiałe.
Jak już jestem przy temacie "minek" i wyrażania emocji dziś idziemy na wizytę do neurologopedy z Piotrusiem. Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądać taka wizyta i czy mały będzie w ogóle chciał współpracować z Panią doktor ;). Przekonam się już za godzinkę... Gdyby co, zawsze pod ręką mam wykwalifikowaną logopedę - siostrzyczkę :) 



wtorek, 18 września 2012

chill......


Mebelki przyjechały w sobotę... W piątek musieliśmy więc wytapetować ścianę żeby można było je ustawić "na gotowo". Pomijając fakt, że prace trwały do 1:00 w nocy, efekt końcowy był pozytywny  :) Wszystko super się zgrało kolorystycznie i zrobiło się trochę więcej wolnego miejsca :)
Piotruś od czwartku był u dziadków więc mieliśmy chwilę oddechu choć przyznam się szczerze, że w pierwszy wieczór nie potrafiliśmy zasnąć... No i ta pustka i cisza w domu po powrocie z pracy trochę przygnębiała. Ale za to mogliśmy załatwić większość zaległych spraw.

środa, 12 września 2012

uff...



Miniony tydzień można zaliczyć do tygodni lekarskich... Tzn pomijając wtorkową wizytę u dentysty (brrr... mimo że Pani dentystka to super kobitka i nie można jej nic zarzucić to i tak zawsze jakoś dziwnie się czuję przed wizytą u niej) środa - neurolog, piątek - rehabilitacja, niedziela - neurochirurg. Na szczęście wszystko układa się po naszej myśli i powoli wychodzimy na prostą.


piątek, 7 września 2012

wolna przestrzeń....



Dwa dni temu na reszcie udało się nam sprzedać komplet mebli (kanapa + dwa fotele) z pokoju gościnnego. Sprzedaż o tyle nas zaskoczyła bo ogłoszenie wisiało już chyba dobre pół roku i raczej nie liczyliśmy na to że uda się ich pozbyć. Mebelki były cudne i jak tylko je zobaczyłam to się zakochałam, niestety kiedy przywieźli nam je do domu okazało się że nie ma ich jak ustawić w pokoju bo są do niego zdecydowanie za duże... Natomiast w wielkim salonie przed kominkiem pasowały by idealnie.... Serce mi się kraje, że musiałam je oddać za pół ceny :( chociaż z drugiej strony ich kolor przy rosnącym dzieciaczku zdecydowanie nie zdawał egzaminu, nie mówiąc już o tym że za niedługo pewnie zalazło by się na nich od czekolady po soczek marchewkowy i już na pewno nie było by szans żeby je sprzedać...

wtorek, 4 września 2012

małe ząbki.... duuuuży problem....

   Już drugi tydzień jak męczą nas ząbki... Mały nie chciał ani jeść ani spać nie mówiąc już o towarzyszącej gorączce. Dziś już jest lepiej ale do tej pory budził się z płaczem i krzykiem a każda próba wciśnięcia mu łyżeczki z jedzeniem do buzi kończyła się histerią. Niestety nie obyło się bez konsultacji u lekarza. Po trzech męczących dniach i nocach wybraliśmy się na wizytę do Pani doktor, która stwierdziła bakteryjne zapalenie jamy ustnej spowodowane pchaniem wszystkiego co się zmieści ;) do buzi.

piątek, 17 sierpnia 2012

sleep, sleep, sleep...

 
Od dwóch dni wreszcie śpimy w nocy... Oczywiście nie licząc krótkich pobudek na szukanie smoczka, który gdzieś wypadł czy przykrycia się kocykiem... Po serii nieprzespanych z niewiadomej przyczyny nocy wreszcie przyszedł czas na spokojny sen...
Przez ostatnich kilka tygodni Piotruś zamiast spać w nocy na przemian mruczał, płakał i kręcił się po łóżku a słodko zasypiał w momencie jak ja musiałam już wstawać do pracy... Nie pomagała ani herbatka, ani środek na wyrzynające się ząbki, ani Ibum dla dzieciaczków... Jedna wielka masakra...

wtorek, 14 sierpnia 2012

Przełomowy 2010....




Właściwie to rok 2010 był dla Nas przełomowy jeśli chodzi o intensywność wydarzeń. Zaczęło się od wesela (6.2010).. Do wtedy najpiękniejszy dzień w życiu.. Biała suknia, welon.. Wszystko tak jak powinno być, pięknie jak w bajce… Jedynie kilka mało istotnych szczegółów mogłabym zmienić gdybyśmy mieli to powtórzyć… Oj jak chciałabym to przeżyć jeszcze raz i nigdy nie zrozumiem osób, które twierdzą, że wcale ich to nie kręci ;)… Zabawa cudowna do białego rana… Poprawiny… Super sprawa takie „przedłużenie” tego pięknego dnia.
Po weselu podróż poślubna na Cypr… to dopiero było nie zapomniane wrażenie… Cudne widoki, pyszne jedzenie, wspaniali ludzie i błogie lenistwo (o którym teraz można tylko pomarzyć i powspominać), ciepła woda i żadnych zmartwień (typu: żeby tylko nie padało)… =]

piątek, 10 sierpnia 2012

Hellou :)

Witam wszystkich blogujących i tylko czytających....

Hmmm... Bo teraz chyba taka moda żeby coś pisać na forum... Więc może i ja spróbuje... 
Nie wiem jak to wyjdzie bo czasu jak na lekarstwo przy moim 11-miesięcznym Piotrusiu ale może się uda i okaże się to fajną zabawą a przy tym czymś pożytecznym.....

Nie za bardzo wiem jeszcze jak się to robi i jak sprawić żeby wyglądało fajnie ale postaram się coś wymyślić :)))))

Widząc i czytając blogi koleżanek troszkę się "wkręciłam". W sumie to fajna sprawa dzielić się wrażeniami i problemami życia codziennego. A zwłaszcza wśród nas - świerzynek mamusiek, które nie da się ukryć mają mnóstwo dylematów i wątpliwości....

Jest 23:10... Maluch śpi... Mąż również... I tylko mama ciągle buszuje po sennym i cichym mieszkaniu... Prasowanie, sprzątanie zabawek dziecka i taty ;)... Mam nadzieję że nie jestem odosobniona w myśli, że doba dla mamy powinna trwać co najmniej o jakieś 6h dłużej.... Eh nikt nie mówił że będzie łatwo... Na szczęście widok uśmiechniętej buźki maluszka o poranku ładuje akumulatory na kolejny pracowity dzień... 

Ok. To może wystarczy jak jak na pierwszy raz...


Dobranoc :)))))))))))))






Tak szybko rosnę!

 Baby Birthday Ticker Ticker
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :))
Pozdrawiam
Ula :)