Tak się zastanawiam po co to komu, ta cała zmiana czasu?! Jak dla mnie nic dzięki temu nie zyskujemy... Przez to przestawianie zegarków tylko Piotrek się nam rozstroił i nie dość że w ciągu dnia spał może w sumie z godzinę to jeszcze nie chciał jeść. Wieczorem mimo prób i wysiłków nie udało nam się opanować jego senności... Popołudniem wybraliśmy się na zakupy... Niestety w drodze powrotnej chłopak zasnął... Jak dotarliśmy do domu próbowałam go przebudzić żeby chociaż zjadł kolację (!) niestety bezskutecznie... Owszem otworzył na chwilkę oczy, wdrapał się na mnie i odpłynął w głębokim śnie.
Mniej więcej od północy wiercił się i kręcił (pewnie był głodny) ale oczu nie otworzył... Już nawet zrobiłam mu butelkę mleka z kaszką (a nóż wypije), coś tam pociągnął, może połowę porcji po czym chyba się zorientował, że to jednak mleko i nie miał zamiaru zjeść więcej. Wreszcie zmęczona wstawaniem do niego co 30 min, wzięłam małego do łóżka i jakoś przebiedowaliśmy do rana... Dzisiaj wytrzymał trochę dłużej bo położył się dopiero koło 21:00 mam nadzieję więc, że w nocy już będzie lepiej i da mamie zregenerować siły przed kolejnym dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz