środa, 24 października 2012

środowo...

Chyba dopada mnie jakaś jesienna melancholia bo jakoś brak weny na pisanie i ochoty na cokolwiek.... Za oknem szaro-buro, zimno i ogólnie bleee... A generalnie przy środzie - połowie tygodnia powinno być przecież już coraz lepiej. Zaczyna się wstawanie w mroku co jeszcze bardziej pogłębia mój stan senności o poranku. W tym tygodniu znów nie mamy małego misia, którego musieliśmy zostawić na tydzień u babci. W poniedziałek miało być kolejne szczepienie niestety bąbel ma taki katar, że nie miało to najmniejszego sensu i może lepiej bo nie było naszej lekarki tylko taka, na której widok Piter wpada w istną histerię (tak na marginesie to chyba sama bym się nie dała jej tknąć a co dopiero dzieciątko :/ )...


Ostatnio korzystając z wolnego popołudnia wybraliśmy się z R. do kina na film "Jesteś Bogiem".
 Film przywracający wspomnienia z młodości... Jak wiadomo opowiadający o zespole "Paktofonika". Mimo, iż było to już jakiś czas po premierze sala kinowa wypełniona była po brzegi. Dawno nie byłam na filmie, na który przychodzą tak różne pokolenia od nastolatków do ludzi pokolenia moich rodziców. Na mnie osobiście wywarł on piorunujące wrażenie. I tak jak czytałam wcześniej recenzje, faktycznie rozjaśnia nam po części problem Magika zagubionego i przytłoczonego przez problemy, niezbyt dobrze radzącego sobie z emocjami i tym co dzieje się wokół niego. Niesamowicie przedstawiona historia młodego chłopaka mającego ciągle pod górkę. Dziecko, brak kasy, problemy z rodzicami, żoną do tego nawalająca psychika...

Nie jest to jednak film tylko o nim samym, to historia całego zespołu, który może nie był idealny, nie był do końca zgodny a przyjaźń między chłopakami układała się różnie, jednak na scenie, razem mogli wszystko, mieli siłę aby podnosić się po niejednej porażce. Pokazuje, że dążąc do realizacji swoich marzeń można je osiągnąć jeżeli tylko naprawdę kochasz to co robisz.

Nigdy chyba nie byłam na filmie, na którym w końcowych scenach panowałaby tak zupełna cisza, przeszywająca i jeszcze bardziej potęgująca wzruszające i przejmujące momenty. Nie było szeleszczenia, chrząkania, odgłosów picia.. nic... Można było dojrzeć jak ludzie nucą pod nosem utwory z filmu, nawet mi samej zdarzyło się kilka razy podśpiewywać... W końcu kiedyś potrafiło się je śpiewać z pamięci nawet obudzonym o 12 w nocy. Ostatnia scena z katowickiego Spodka z pustym mikrofonem i lecącym "Jestem Bogiem" wręcz wbiła mnie w fotel...

Film pozwala nam na chwilę powrócić wspomnieniami do lat 90' gdzie królowały walkmany, pierwsze telefony komórkowe i internet, z którym łączyliśmy się przez telefon. W oczy rzuca się dbałość o szczegóły, nawet aktorzy ubrani są w ciuchy w jakich oglądaliśmy Paktofonikę na teledyskach. Jednak nie brakuje również kilku ukoloryzowanych czy pominiętych wątków, które jedna w żadnym stopniu nie umniejszają całości.

Wychodząc z kina widziałam kilka dziewczyn (ze mną na czele) z mokrymi i czerwonymi oczami. Ze 100% pewnością mogę polecić film wszystkim tym, którzy odpływali (bądź nadal odpływają) przy dźwiękach "PFK" oraz tym, którzy nie mieli z nim wiele do czynienia. Szkoda, że tak skończyła się ich kariera bo chłopcy mieli ogromny potencjał i mogli zajść naprawdę daleko...






Przy okazji dodam, że jest to wyłącznie moja opinia na temat powyższego filmu i nie każdy musi się z nią zgadzać :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tak szybko rosnę!

 Baby Birthday Ticker Ticker
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :))
Pozdrawiam
Ula :)