Dawno nie pisałam...
Nie mam weny
Ani siły
Czytam regularnie Wasze piękne posty o szczęśliwych rodzinach, o kochających mężach. I zazdroszczę po cichu.
U mnie nie najlepszy czas. Miałam nadzieję że to chwilowy kryzys, który już dawno pożegnaliśmy. Niestety. Ciągle coś nie tak. Powoli tracę nadzieję, że w ogóle kiedykolwiek będzie dobrze i spokojnie. Nie mam już siły na kolejne awantury, pretensje i wyrzuty. Nie rozumiem co się zmieniło, co się stało... A może to ja się zmieniłam. Może to moja wina. Nie wiem. Może nie jesteśmy dwoma połówkami z jednego jabłka. Może się nie dopasowaliśmy. Różne myśli plączą się w głowie.
Gdy już wydawało mi się że wszystko wychodzi na prostą, że powoli wracamy do tego jak było, to nagle BUM i znów kolorowa bańka pęka. A za każdym razem mam wrażenie, że ukrusza się kawałek mostu jaki nas łączy. Boję się. Boję się, że w końcu się zawali i będzie za późno na odbudowę...
Łzy same się cisną.
Ciężko mi na sercu.
Nie wiem co robić dalej.
Nie chcę Was zanudzać swoimi problemami ale tylko tu mogę się wygadać, wypłakać.
Dobrze, że mogę chociaż u Was poczytać optymistyczne posty.
Na pocieszenie jeszcze tylko uśmiechnięty buziak syna :) to zawsze poprawia nastrój choćby nie wiem co się działo. W końcu mam jego, dla niego żyję i to on jest najważniejszy na świecie a uśmiech na jego buzi zdaje się być całym sensem szarej codzienności.
Na pocieszenie jeszcze tylko uśmiechnięty buziak syna :) to zawsze poprawia nastrój choćby nie wiem co się działo. W końcu mam jego, dla niego żyję i to on jest najważniejszy na świecie a uśmiech na jego buzi zdaje się być całym sensem szarej codzienności.
Wydaje mi się, że co ma być, to będzie. Przykre to, ale czasem na niektóre rzeczy nie mamy do końca wpływu. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie ok :)
OdpowiedzUsuńoj Ulcia Ulcia bez kryzysow nie umielibysmy docenic tego co mamy... sciskam Cie mocno i trzymam kciuki za ocieplenie relacji... :):*
OdpowiedzUsuńPo burzy zazwyczaj słońce wygląda zza chmury... Ja trzymam za Was kciuki.
OdpowiedzUsuńTen uśmiech czaruje. Trzymaj się. Jeśli sami nie potraficie, pamiętaj, że są ludzie, którzy mogą Wam pomóc się posklejać. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńHmmm trochę wiem, o czym piszesz, ale ja mam zupełnie inne do tego podejście, ale nie chcę się publicznie wypowiadać...Jakby co to na prv:)))Bardzo chętnie przekażę Tobie swoje optymistyczne podejście do tej sprawy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs http://madziazwaw1.blogspot.com/2013/06/konkurs-wygraj-fotoksiazke-ze-swoim.html
do wygrania fotoksiążka