wtorek, 25 czerwca 2013

Po szpitalnie

Mija tydzień jak wróciliśmy ze szpitala.... Dużo się zmieniło. Do tamtej pory nie mieliśmy problemu z usypianiem, jedzeniem czy nawet bawieniem się samemu. Teraz wygląda to zupełnie inaczej.
Cały czas jest mama. Mama, mama, mama... Mały nie zaśnie jeśli w pokoju nie ma mamy. Nie będzie się bawił jeśli nie mam mamy. Nawet gdy się na chwilkę zajmie co jakiś czas przybiega do pokoju sprawdzić czy mama na pewno jest. Przytula się. W nocy też słabo śpimy. Co rusz wybudza nas pojękiwanie a czasem nawet płacz.
Z jedzeniem powoli wracamy do normy.

Wczoraj byliśmy na kontroli u Pani chirurg. Niestety nie zapałałam do niej miłością od pierwszego wejrzenia. Na pytanie czy Piotrusiowi będą zdejmować szwy powiedziała: "jeśli sobie pozwoli to zdjemiemy, a jak nie to trudno". Może to normalne i tak się robi ale ja jestem w takiej sytuacji po raz pierwszy i uważam, że powinna mi na ten temat powiedzieć coś więcej. A przynajmniej odrobinę uspokoić. Byliśmy u niej w poniedziałek po czym kazała w środę znów przyjść na zmianę opatrunku. Ok. Tym razem do jej ośrodka. Może będzie bardziej komunikatywna.

Tydzień w domu zrobił swoje... Cały czas w pracy myślami byłam przy moim małym chłopczyku. Myślałam czy nie płacze, czy nie tęskni za mamą. On zniósł rozstanie bardzo dzielnie. I powiem wam, że nie ma chyba nic piękniejszego niż powitanie po pracy przez uśmiechniętą buzię dziecka, które ze szczerą radością rzuca się na szyję i woła mama, mama.
Mam nadzieję, że do końca lipca wszystko się już zagoi. Na ten czas mamy zaplanowane wakacje i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie jechać nad morze z zawiniętą łapką i pilnować cały czas żeby nie wkładać jej do piasku ani wody. A poza tym co to za wczasy dla takiego bidulka jak nie będzie mógł bawić się jak inne dzieci.


Jakież to prawdziwe ;)









2 komentarze:

Tak szybko rosnę!

 Baby Birthday Ticker Ticker
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :))
Pozdrawiam
Ula :)