czwartek, 23 stycznia 2014

Misz, masz...


Czas biegnie nie ubłagalnie szybko... Niby mam go sporo a jednocześnie nie jestem w stanie niczego poukładać, spiąć się czy mieć jakiś grafik. To prawda, że im mniej mamy czasu tym lepiej jesteśmy w stanie się zorganizować. Nawet nie wiem kiedy przelatują dzień za dniem. Wstaję rano a za chwilę jest już wieczór. I tak dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem. Dopiero czekaliśmy na Święta a już mamy koniec stycznia. 

Ponieważ dawno nie pisałam, to dziś wszystko w telegraficznym skrócie.

Święta... W tym roku jakoś wyjątkowo mało magiczne. Może dlatego, że zielone z temperaturą duuużo na plusie. Mimo to wszystko było jak być powinno. Piekliśmy ciasteczka, ubieraliśmy choinkę pod którą było mnóstwo prezentów, spotykaliśmy się z rodziną i objadaliśmy pysznościami. Piotruś lekko marudny bo przeziębiony. Ogólnie mówiąc, Święta, Święta i po Świętach...






Sylwester był taki sobie. Tzn fajna zabawa, śmiesznie, towarzystwo dopisało. Ale ja cały wieczór myślami byłam gdzie indziej. Ponieważ Piotruś był przeziębiony zdecydowaliśmy, że zostanie w domu z babcią. Oczywiście jak nigdy nie płakał gdy zostawał z babcią tak w sylwestra była rozpacz. Co prawda podobno tylko na chwilkę ale mimo wszystko miałam straszne wyrzuty sumienia. Ponieważ impreza była kawałek drogi od domu, już od samego śniadania myślałam tylko o tym żeby wracać do mojego chłopczyka. Wniosek jest jeden.. Więcej go nie zostawię :)


Ale było, minęło. 

Do żłobka chodzimy w kratkę. Tydzień chodzimy, tydzień jesteśmy chorzy... Najpierw zapalenie górnych dróg oddechowych, na szczęście oskrzela czyste. Później Piotruś przywlukł wysypkę Bostońską. Teraz znów do końca przyszłego tygodnia jesteśmy na L4 bo mały strasznie kaszle i w oskrzelach słychać pojedyncze szmery. Widocznie ostatnio nie doleczył się do końca.

Za nami Dzień Babci i Dziadka. Zrobiliśmy laurki, kupiliśmy czekoladki i kwiatuszki. Dziadkowie szczęśliwi a co za tym idzie my również.







Na koniec trochę samochwalstwa. Piotruś gada jak na jęty, całymi zdaniami. Ostatnio nawet usłyszałam "mamusia daj mimusia (smoczka) to będzie spokój" ;). Zna cyferki od 1-9 i większość literek. Wie też jakie wyrazy zaczynają się od danej literki. Powtarza wszystko co usłyszy, koduje i kojarzy wszystko w mig. Śpiewa piosenki i opowiada krótkie wierszyki (ulubiony to "w pokoiku na stoliku.."). Aktualny wzrost 97 cm, waga 15,4 kg.
 Kocham strasznie tego łobuza :)



4 komentarze:

  1. Jaki duży chłopak z niego już!

    OdpowiedzUsuń
  2. no nie taki maly juz ten lobuz :)) a widac ze w kuchni bedzie Ci pomagal:D buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  3. ale słodki maluszek :) zapraszam do siebie http://blondieslifetime.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń

Tak szybko rosnę!

 Baby Birthday Ticker Ticker
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :))
Pozdrawiam
Ula :)