niedziela, 8 grudnia 2013

Grudzień...

Dobiegł końca pierwszy tydzień w żłobku. Emocje przeplatały się wzajemnie. Był płacz i żal, łzy przy rozstaniu i łzy przy powitaniu. Była radość i euforia w poznawaniu nowego... Jednym słowem tydzień pełen wrażeń.

Pierwszy dzień był straszny. Ale chyba bardziej straszny dla matki niż dla dziecka. Oczywiście Piotruś nie chciał iść z nieznajomą Panią. Kurczowo trzymał się mojej ręki i wołał "mamusiu do domku, plosię"... Serce mi się krajało i pękało na przemian a w głowie tylko jedna myśl "muszę być twarda". Łatwiej mówić gorzej zrobić... W końcu Pani po prostu wzięła go na ręce i zaniosła do sali a ja nie potrafiłam odejść od drzwi. Na szczęście był z nami tata. Gdy wróciłam do domu nie umiałam znaleźć sobie miejsca. Chodziłam od pokoju do pokoju patrząc na zegarek i szukając jakiegoś zajęcia. Po dwóch godzinach zadzwoniłam do żłobka i okazało się, że Piotruś bawi się grzecznie klockami. Płakał tylko chwilkę. Jak pojechałam po niego koło 12:00 spodziewałam się euforii szczęścia na widok mamy tymczasem usłyszałam "ooo, mamunia" i że robił myju myju z Panią i układał klocki z chłopczykiem.
Wtorek był idealny. Zero płaczu, jęczenia. Piotruś grzecznie dał rączkę Pani i poszedł na salę. Środa gorzej, płacz i żal w oczach... I tak aż do piątku. Na szczęście gdy wychodził nie był specjalnie smutny a Pani mówiła, że ładnie się bawił i jadł.

Niestety już po dwóch dniach przyplątał się katar. Domowe sposoby przynosiły efekt chwilowy. Miałam nadzieję, że nie rozwinie się w nic gorszego. Niestety w sobotę wieczorem Piotruś znacznie gorzej się czuł. Był rozpalony, drżał pod kocykiem i cały czas coś jęczał. Pojechaliśmy więc na pogotowie. Okazało się, że to początek zapalenia górnych dróg oddechowych. Antybiotyk i koniec ze żłobkiem przynajmniej na tydzień. Dziś już jest troszkę lepiej. Na tyle lepiej, że bawi się i biega. Ma straszną chrypę i ciągle charczy gdy oddycha. Nocy oczywiście nie przesypia bo nie pozwala mu na to katar. We wtorek kontrola u pediatry.


Choroba pokrzyżowała nam mikołajkowe plany. Na szczęście w piątek zdążył nas jeszcze odwiedzić Mikołaj, który przyniósł pociąg. Radości było co nie miara. Prezenty zostawił też u babci i cioci. Niestety muszą one poczekać aż Piotruś będzie czuł się lepiej.

A u Was był Mikołaj?



1 komentarz:

  1. Oj biedactwo,ale tak to bywa z żłobkami :( Zdrówka!
    U nas też był Mikołaj i ciocia spotkała Mikołaja i dziadek i wujek także zabawek masa!

    OdpowiedzUsuń

Tak szybko rosnę!

 Baby Birthday Ticker Ticker
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :))
Pozdrawiam
Ula :)