poniedziałek, 26 sierpnia 2013

A co u nas....

Nie był mnie tu wieki całe... A przynajmniej takie mam wrażenie... Od powrotu z wakacji nie potrafię się zorganizować...
Zaglądam do Was i próbuję nadrobić zaległości... W między czasie może uda mi się po krótce opowiedzieć co u nas. A dzieje się sporo... Może po kolei...

Tydzień nad morzem zupełnie nam nie wystarczył. Było cudnie... Morze, rybki, spacery po plaży... Jednym słowem dla mnie raj. Uwielbiam morze i wszystko co nad nim. Ten unikalny klimat, którego nie ma nigdzie indziej. W tym roku wybraliśmy małą miejscowość z dala od zgiełku, tłumu turystów i miliona kramów z pamiątkami - Sobieszewo. Jedynym minusem była droga na plażę... Długa, piaszczysta ścieżka przez las z górami i dolinami, którą ja miałam problem pokonać nie mówiąc już o maluszkach. Na naszego małego plażowicza jednak złego słowa powiedzieć nie można bo dzielnie każdego dnia tą drogę pokonywał. Piotruś chyba miłość do morza odziedziczył po mamusi bo na plaży czuł się jak ryba w wodzie. Bałam się jak to będzie z jego południową drzemką ale na szczęście nie było z tym problemu. Mały zasypiał w momencie jak tylko wszedł do wózka. Długą drogę z jednego końca Polski na drugi również przejechaliśmy bez większych problemów. 

Jednak cały tydzień wrażeń to dla nas za mało. Więc w drugim tygodniu urlopu postanowiliśmy wybrać się w Bieszczady. A jak Bieszczady to oczywiście Solina. A jak Solina to nasza ulubiona spokojna miejscowość Zawóz. Cisza, spokój to lubimy. Niestety brak zdjęć bo mama gapa zapomniała przy pakowaniu o aparacie.
Ok. Dość gadania, resztę sami zobaczycie na zdjęciach... Ostrzegam, że trochę tych fotek będzie bo nie potrafiłam się zdecydować (i tak sporo ograniczyłam ;))

Chrzest z morzem ;)




Bez wycieczki się nie obyło :)




Nie ma to jak zabawa z tatą...

I na wycieczkę rowerową był czas... :)


Buuuuuziak :) :*


Szczęśliwe dziecko to szczęśliwa mama :]



Reakcja Piotrusia: jaaaa... mniam, mniam... duee ;)







Jaki ten zachód słońca nudny...




„Mammmmooooo...!!

Po drodze jeszcze do Malborka...

...I do domu...

Bo nie ma to jak własne łóżeczko w swoim domku... :)
 


 Od połowy sierpnia zaczęłam praktyki coby od października ze spokojem zacząć szukać nowej pracy. Jest super choć spędzam tam całe dnie. To co tam robię podoba mi się strasznie... Zabiegi, maseczki, rzęsy, paznokcie, masaże sprawiają mi niezłą frajdę a zadowolone klientki wielką satysfakcję. 
Piotruś w tym czasie na zmianę jest 3 dni u moich rodziców i 2 dni ze szczęśliwym dziadkiem. Szczęśliwym, że ma możliwość spędzić więcej czasu z wnukiem. I wszyscy zadowoleni. Choć gdy po tych trzech dniach kiedy synek jest na wsi widać, że tęskni. Jak pierwszy raz po niego przyjechaliśmy to nie odpuszczał mnie na krok a gdy tylko zrobiło się ciemno na zewnątrz stał pod drzwiami i wołał: „Baba, pa pa. Mama autko, brum brum”. Rozgadał się on niemiłosiernie. Powtarza wszystko jak mała papużka... :) Mały przytulas i całuśnik. 
I choć co jakiś czas ma napad histerii gdy tylko czegoś mu się zabroni to kocham go na zabój i oddałabym dla  niego wszystko...




 

3 komentarze:

  1. nie ma to jak morze:) widac, ze sie swietnie bawiliscie:))) oby wakacyjna energia zostala z Wami na dluzej:D buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zdjęcia :) Widać, że wypad był bardzo udany :)

    OdpowiedzUsuń

Tak szybko rosnę!

 Baby Birthday Ticker Ticker
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :))
Pozdrawiam
Ula :)