czwartek, 24 stycznia 2013

Błogi sen....

Od momentu gdy Piotruś stał się zbyt ciężki na usypianie na rękach i mój kręgosłup odmówił posłuszeństwa, znalazłam nowy sposób. Kładliśmy się oboje na łóżku, przy zagaszonym świetle i cichutko grających kołysankach. Takie usypianie trwało różnie czasem 15 min czasem godzinę. Rekordem były 2h. Ważne było żeby chłopak usnął. Jak tylko zasypiał mocniejszym snem przenosiłam go do jego łóżeczka. I spał pięknie. Do 1:00 w nocy aż budził się z krzykiem i płaczem. Czasem o 2:00 czasem o 3:00. Wyjątkowo, na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy dospał w łóżeczku do rana. I tak za każdym razem wstawałam i brałam go do nas do łóżka bo przyznam bez bicia że najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się do niego wstawać co pół godziny bo wiem, że już nie usnął by gdyby został w łóżeczku.

Po pewnym czasie odkryłam, że jeżeli położymy się do usypiania przed godziną 21:00 to maluch zasypia w ciągu góra 10 min, wstaje za to między 4:30 a 5:00 rano już wyspany i gotowy do zabawy. Kiedyś rano, znudzony leżeniem wydrapał się na komodę, która stoi koło naszego łóżka... Nie chciałabym widzieć swojej miny po otwarciu oczu i zobaczeniu gdzie on jest. I nie muszę chyba dodawać że byłam bliska zawału... Na szczęście obudziłam się w porę.
Ale wracając do tematu to jeśli kładliśmy się po 21:00 to zasypianie nie było już takie łatwe i szybkie, bo zazwyczaj trwało od 0:30h do godziny. Więc starałam się wszystkie wieczorne czynności zaplanować tak żeby położyć Piotrusia wcześniej.

Ostatnio jednak, po przeczytaniu wielu artykułów na temat snu i rad innych mam doszłam do wniosku, że spróbuję usypiania w łóżeczku. Czytałam, że gdy usypia się malucha w innym miejscu niż później śpi to po obudzeniu w nocy może się przestraszyć bo nie będzie wiedział gdzie jest i jak się tam znalazł. To tak jakbyśmy my usnęli w swoim łóżku a obudzili w zupełnie innym miejscu.
Myślałam, że będzie z tym problem. Bo przecież Piotruś zanim uśnie musi się wyprzytulać do mamy, obejść kilka razy łóżko dookoła, wypróbować leżenie głową na poduszce, potem nogami na poduszce aż wreszcie znajdzie dogodną pozycję i zaśnie. Postanowiłam go przyzwyczaić stopniowo.
I tak w pierwszy dzień chwile poleżeliśmy na łóżku aż widziałam, że już powoli chłopak się układa więc wzięłam na ręce dałam buziaka i położyłam w łóżeczku. Kręcił się i kręcił aż w końcu zasnął. Oczywiście bez głaskania ani rusz. I jak się okazało w nocy na chwilę przebudził się koło 1 ale za chwilkę zasnął i spał aż do 6:00. I tak stopniowo coraz krócej na łóżku a coraz szybciej do łóżeczka. Wczoraj do łóżeczka położyłam go od razu i... od razu usnął (!). Ale chyba był już zmęczony i śpiący. Dziś również grzecznie położył się w swojej ulubionej pozycji i od razu zamknął oczka. Mam nadzieję, że mu się nie odmieni i usypianie będzie już mniej więcej tak wyglądało.

Mimo, że nie zawsze dośpi do rana to nie budzi się już z płaczem więc chyba w tych wszystkich mądrych artykułach było sporo racji.
Generalnie do takich poradników podchodzę z dystansem bo uważam, że każde dziecko jest inne i wyjątkowe i nie należy go wychowywać z poradnikiem jak twierdzą niektóre osoby z mojego otoczenia ale tak jak podpowiada nam rozum i serce. Oczywiście nie twierdzę, że nie należy szukać w nich porad ale bez przesady...

Na dziś tyle... Dobranoc :)

Ulubiona pozycja do zasypiania :)




Skrytka...

Katar męczy mnie nadal... Doszedł okropny ból głowy i zatok... Niestety do pracy chodzić muszę, przynajmniej w tym tygodniu. Boli mnie już wszystko od cebulek włosów po czerwony od wycierania nos.
Piotrek również kaszle dalej. Chyba bez lekarza się nie obędzie.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Wycieczkowo...

Ostatnio czytając posta u mordoklejki doszłam do wniosku, że faktycznie i u mnie na osiedlu też nie widać specjalnie dzieci. Od czasu do czasu jakieś jedzie na sankach ciągniętych przez tatę lub dziadka. My również zimy się nie boimy i jak tylko jestem w domu to wychodzimy na spacery, nawet gdy chłopak jest lekko przeziębiony bo uważam, że na powietrzu lepiej mu się oddycha i mniej kaszle niż w domu. Nie ma się co czarować suche domowe powietrze robi swoje.
Gdy jedziemy w wózku opatulamy się kocem żeby łapki nie zmarzły bo bieganie po śniegu rozgrzewa samo :)





wtorek, 8 stycznia 2013

Surprise...

Przedwczoraj zostałam zupełnie zaskoczona.. Nie przez Piotrka a przez R.

Pierwszy raz gdy bez żadnego jęczenia i krzywienia się, poszedł przebrać Piotrka a potem gdy sam zaproponował żebyśmy może na zmianę kąpali i usypiali małego :O. No szok jak nic... Nie wiem czy to przez atmosferę niedzieli spędzonej (co rzadko się zdarza) we trójkę w domu, czy może po tym ostatnim kryzysie nastały takie dobre czasy (odpukać, nie zapeszać). Jest naprawdę dobrze. Miło. Rozmawiamy jak dawniej. Oby to trwało wiecznie :).

Nawet kiedy powiedziałam, że chciałabym przeprowadzić się gdzieś bliżej moich rodziców to nie protestował i powiedział, że to jest całkiem dobry pomysł. Marzę o tym żeby mieszkać bliżej rodziny, znajomych. Niestety póki co mogę tylko marzyć...

Dzisiaj natomiast, rano pierwszy raz od dłuższego czasu Piotrek zareagował straszliwym płaczem na nasze wyjście do pracy. Oj jak serduszko mamusi bolało i płakało razem z synkiem. Ostatnio Piotrek wszedł chyba w etap "mama i tylko mama". Nie mogę się na krok bez niego ruszyć, jak tylko wstaję z fotela on już jest w progu i patrzy czy idę. Ostatnio jak poszłam się kąpać popołudniu (zazwyczaj mam na to czas dopiero jak mały uśnie) to siedział cały czas pod drzwiami łazienki i wył. Co chwilkę przylatuje się przytulić choćby do mojej nogi ;). Oby mu się to przytulanie nie znudziło bo mamie się to akurat baaardzo podoba.

Mimo, że to urwis, łobuz i paskudka jakich mało to kocham to stworzonko najbardziej na świecie :)


A z innej beczki chyba znów wrócę do Aerobicznej 6 Weidera lub samych brzuszków zmotywowana przez Cacynkę która robi 250 (!) brzuszków dziennie. Nieźle. Tylko pytanie jak się to będzie miało do moich ciągle bolących żeber?! Zobaczymy może nie będzie tak źle. Poszłabym też chętnie znów na Zumbę niestety finanse średnio na to pozwalają. Zacznę więc chyba jednak od A6W. Trzymajcie kciuki :) 





 

Tak szybko rosnę!

 Baby Birthday Ticker Ticker
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :))
Pozdrawiam
Ula :)