poniedziałek, 29 października 2012

Zmiana czasu

Tak się zastanawiam po co to komu, ta cała zmiana czasu?! Jak dla mnie nic dzięki temu nie zyskujemy... Przez to przestawianie zegarków tylko Piotrek się nam rozstroił i nie dość że w ciągu dnia spał może w sumie z godzinę to jeszcze nie chciał jeść. Wieczorem mimo prób i wysiłków nie udało nam się opanować jego senności... Popołudniem wybraliśmy się na zakupy... Niestety w drodze powrotnej chłopak zasnął... Jak dotarliśmy do domu próbowałam go przebudzić żeby chociaż zjadł kolację (!) niestety bezskutecznie... Owszem otworzył na chwilkę oczy, wdrapał się na mnie i odpłynął w głębokim śnie.


Mniej więcej od północy wiercił się i kręcił (pewnie był głodny) ale oczu nie otworzył... Już nawet zrobiłam mu butelkę mleka z kaszką (a nóż wypije), coś tam pociągnął, może połowę porcji po czym chyba się zorientował, że to jednak mleko i nie miał zamiaru zjeść więcej. Wreszcie zmęczona wstawaniem do niego co 30 min, wzięłam małego do łóżka i jakoś przebiedowaliśmy do rana... Dzisiaj wytrzymał trochę dłużej bo położył się dopiero koło 21:00 mam nadzieję więc, że w nocy już będzie lepiej i da mamie zregenerować siły przed kolejnym dniem.


niedziela, 28 października 2012

białe zaskoczenie...

Piotruś śpi... jest więc wolna chwilka na czas dla siebie... Szybkie spradzenie nowości w sieci, złapanie oddechu i do dalszej pracy... Szybkie porządki w pokoju po porannej zabawie małego huraganu (bo tak wygląda nasz pokój - jakby przeszło przez niego tornado ;)).

Od dwóch nocy Piotruś śpi sam w łóżeczku :D oczywiście nie licząc kilkukrotnych pomrukiwań i pokaszliwań... Ja troszkę odespałam ostatnie nocne wojaże (ale tylko troszkę).
Wczoraj w czasie popołudniowej drzemki mibia, udało mi się doczyścić blat w kuchni, co nie jest łatwe bo jest on zbudowany z malutkich kafelek, które na dodatek nie są gładkie... Z doczyszczeniem podejrzewam, że nawet Perfekcyjna Pani Domu mogłaby mnieć kłopot ;) ale po dwóch godzinach męczarni dałam radę. Już nawet zapomniałam, że mają one taki ładny kremowy kolor ;))))

Gdy rano wstałam, za oknem było biało... Jakoś tak dziwnie... Owszem już od dwóch dni lekko pruszyło ale nie na tyle żeby śnieg się utrzymał... Nie ruszamy się z domu bo oczywiście nie mamy jeszcze zmnienonych opn na zimowe :/ bardzo spodobał mi się dzisiaj pewien obrazek wyszukany w necie


Chyba pora na zimowe zakupy... Nasz bąbelek rośnie jak na drożdżach, jak ostatnio byliśmy u lekarza to waga pokazała już 11 300 (!). Pora kupić jakąś zimową kurteczkę i kozaczki bo tylko tego nie ma w naszej szafie...
Ok. pora zabierać się za jakiś obiadek... Lecę więc a wszystkim życzę udanego, leniwego niedzielnego popołudnia :))))))


piątek, 26 października 2012

Sleepiness...

Tak jak pisałam wcześniej popołudnie spędziliśmy u Pani doktor, która stwierdziła, że kaszel najprawdopodobniej jest przyczyną spływającego do gardła katarku... Przepisała dwa syropki i kazała obserwować. Miała również zastrzeżenia i obawy co do ukąszeń... Podobno bardzo częste ostatnio jest występowanie tzw. "wysypki bostońskiej" (lub "gorączki bostońskiej") i nasze ślady po komarze podobno bardzo przypominają właśnie wysypkę jaka przy niej wychodzi :(. Pani doktor kazała maluszka obserwować czy ewentualnie chrostki nie rozprzestrzeniają się. Jeśli skończy się na tych, które są tzn. że faktycznie było to od komara jeśli natomiast nie, trzeba będzie zgłosić się po antybiotyk :(

Mamy nadzieję, że nic więcej się nie rozwinie. A dzisiaj postanowiłam odłożyć wszystkie wieczorne czynności jak sprzątanie, pranie, prasowanie, itd. do jutra i położyć się "wcześniej" żeby troszkę odespać wczorajszą noc. Z kina wróciliśmy koło 3:30 a mniej więcej ok. 6:30 trzeba było już wstać do pracy. Było dość ciężko utrzymać kontrolę nad zamykającymi się oczami. Na szczęscie w ciągu dnia jakoś dałam radę, bo teraz jest coraz gorzej. Mam tylko nadzieję, że Piotruś da pospać chociaż dzisiaj....

D O B R A N O C . . .

kinomania

Idąc za ciosem i korzystając z ostatnich bezdzietnych wieczorów, postanowiliśmy dalej uzupełniać kinowe braki. I tak w środę byliśmy na filmie "Uprowadzona 2" a w czwartek, a właściwie w piątek bo o godz. 0:07 na "Skyfall". Pierwszy, całkiem przystępny, choć jeśli ktoś widział pierwszą część (tak jak w naszym przypadku) to druga jest bardzo przewidywalna. Mimo wszystko ogląda się go dobrze i może być dobrym sposobem na wieczorne odstresowanie się.

Natomiast jeśli chodzi o najnowszą część filmu z Bondem "Skyfall" byłam bardzo ale to bardzo pozytywnie zaskoczona. W odróżnieniu od starszych części nie był on naszpikowany gadżetami, bez wybuchających długopisów czy zabójczych zegarków a sam James Bond trochę jakby już zmęczony. W przeciwieństwie do "Uprowadzonej" ten zupełnie nie przewidywalny, trzyma w napięciu i mimo późnej pory nie pozwalał ani na chwilę zmrużyć oka. Polecam z czystym sumieniem! Film rewelacja. Gdzieś słyszałam opinię, że jest to najlepszy film o Bondzie w historii i chyba coś w tym jest, naprawdę wychodząc z kina byłam pod wrażeniem.
Najśmieszniejsze było to, że początkowe sceny rozgrywają się w Istambule w tym samym miejscu, w którym rozgrywała się akcja "Uprowadzonej 2" ;)


A tak z innej beczki, przed seansem byliśmy odwiedzić naszego małego bąbelka u babci... Jakie to wzruszające i urocze jak dzieciątko wita Cię uśmiechniętą od ucha do ucha buzią i wyciągniętymi rączkami :))))))))))) a jak tylko wzięłam go na ręce zrobił babci "papa" i patrząc na mnie zrobił "brum, brum" jak by chciał wracać już do domku. Niestety musiał zostać tam jeszcze jeden dzień. Mimo, że to złośnik jakich mało i czasem mam ochotę wysadzić go za okno to jeden słodki uśmiech sprawia, że złość mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Bo jak tu się gniewać na takie małe cudeńko...
Niestety ciągle okropnie brzydko go kaszle i co jakiś czas musimy wycierać nosek dlatego piątkowe popołudnie spędzamy u Pani doktor, zobaczymy co powie. A jakby tego było mało pogryzł biedaka komar... Ale tak strasznie, że na samej główce ma chyba z 6 ukąszeń :( całe lato nie mieliśmy problemów z komarami to teraz na jesień się jakiś przyplątał :@





środa, 24 października 2012

środowo...

Chyba dopada mnie jakaś jesienna melancholia bo jakoś brak weny na pisanie i ochoty na cokolwiek.... Za oknem szaro-buro, zimno i ogólnie bleee... A generalnie przy środzie - połowie tygodnia powinno być przecież już coraz lepiej. Zaczyna się wstawanie w mroku co jeszcze bardziej pogłębia mój stan senności o poranku. W tym tygodniu znów nie mamy małego misia, którego musieliśmy zostawić na tydzień u babci. W poniedziałek miało być kolejne szczepienie niestety bąbel ma taki katar, że nie miało to najmniejszego sensu i może lepiej bo nie było naszej lekarki tylko taka, na której widok Piter wpada w istną histerię (tak na marginesie to chyba sama bym się nie dała jej tknąć a co dopiero dzieciątko :/ )...


Ostatnio korzystając z wolnego popołudnia wybraliśmy się z R. do kina na film "Jesteś Bogiem".

środa, 3 października 2012

Happy Birthday My Little Boy !!

Roczek, roczek i  po roczku... :)  Impreza udana w 100% Goście dopisali, wyglądali na zadowolonych a dla mnie była okazja do małej zmiany wyglądu i zakupu upragnionych czerwonych szpilek :) nawet pogoda dopisała, nie było ani gorąco ani zimno.. w sam raz na moją nieco "letnią" kreację a i Piotrusia nie trzeba było niepotrzebnie drażnić kurtką i czapką - w końcu to było jego święto :)
Ponieważ maluch nie miał "typowych" chrzcin postanowiliśmy zamówić też mszę w kościele, w którym Piotruś zachowywał się całkiem grzecznie jak na swoje możliwości ;) chyba nawet był lekko przestraszony głośnego śpiewu Pani organistki. Najbardziej podobały mu się zapalone świece i kropienie wodą przez księdza. Szybkie pół godzinki, pamiątkowe zdjęcie i mogliśmy ruszać na salę.

Tak szybko rosnę!

 Baby Birthday Ticker Ticker
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :))
Pozdrawiam
Ula :)